Odwieczny dylemat: czy pozbyć się blizn czy nawilżać skórę twarzy? A co gdyby dało się i tak i tak? Gorzej a co kiedy tak i tak jest wręcz wskazane do walki z niedoskonałościami?
Jako posiadaczka cery trądzikowej i jednocześnie potrądzikowych blizn w skali makro musiałam poszukać złotego środka. Z wiekiem moja cera płata mi figle, z nagminnie tłustej stała się wrażliwa, miejscami przesuszona, czasem wciąż tłusta i ciągle problematyczna. Przez bardzo długi czas wyrażony nawet w latach, chodziłam na profesjonalne zabiegi do kosmetyczki, były to między innymi: mikrodermabrazje, peelingi kawitacyjne, zabiegi kwasami, comiesięczne oczyszczanie mechaniczne twarzy (coś na zasadzie igła w dłoń, nakłucie i wyciskanie "przyjaciela") i tak jakieś 7 do 10 lat. W pewnym momencie skóra sama się wyciszyła i przestała wyrzucać na wierzch wulkany. Więc i moje wizyty u kosmetyczki polegały już tylko na spłycaniu blizn, tu właśnie do akcji wkroczyła mikrodermabrazja. Zabieg do tanich nie należy, miałam ją robioną raz w tygodniu przez dwa i pół miesiąca co znacznie nadwerężyło mój budżet a efekt no cóż chyba spodziewałam się czegoś więcej. Było widać nieznaczna różnicę ale nie było efektu wow na który wtedy bardzo liczyłam. Minęło parę lat i skóra naturalnie, sama lekko się spłyciła, blizny pojaśniały, "dziury" zrobiły się jakby mniejsze. Dopóki nie dorwałam się pewnego kremu nawet mi to odpowiadało.
No właśnie:) i tu pojawia się mój bohater.
Krem z masy perłowej NOSCAR przeciw bliznom. Wg producenta jakim jest A-Z Medica, krem w swoim składzie zawiera masę perłową, kwas hialuronowy i komórki macierzyste. Nie jestem w stanie tego sprawdzić ale jestem w stanie ocenić działanie kremu na moją skórę. Nakładam a właściwie wmasowuje krem na oczyszczona skórę twarzy, konsystencja jest kremowa wraz z masażem staje się lekko pudrowa, co jest dla mnie plusem bo daje to efekt zmatowienia cery. Krem nie roluje się, bardzo szybko wchłania, zostawia uczucie bardzo gładkiej, wyrównanej kolorystycznie cery. Jedynym jego minusem jest, no właśnie według mnie bardzo słabo nawilża ale nie takie jego zadanie. Makijaż na kremie bardzo dobrze się trzyma. Zdarza mi się nie przypudrowywać twarzy bo mat po kremie bardzo ładnie się trzyma.
Co z efektem po dłuższym stosowaniu? Na swojej skórze zauważyłam znaczne spłycenie i rozjaśnienie blizn. Stosuje krem od około pięciu miesięcy. Krem ma bardzo charakterystyczny zapach, nie jest nieprzyjemny ale wolałabym jakby jednak pachniał inaczej lub nie pachniał wcale:)
Z efektów jestem bardzo zadowolona, możliwe że to prawo pierwszego opakowania ale to się okaże z czasem, jak narazie jest to mój numer jeden w walce z bliznami.
Jak już wspomniałam krem nie nawilża, więc zdarza mi się stosować go naprzemiennie z drugim bardzo dobrym kremem, który jest mega nawilżający, wręcz bardzoooo mokry.
Dermedic Hydrain3 Hialuro, bardzo przyzwoity nawilżający krem. Jest to mój pomocnik przy NOSCAR, który nie zawsze pozwala mi poczuć się komfortowo przez swoje wykończenie. Zdarza mi się w newralgiczne przesuszone miejsca nałożyć oba kremy jeden po drugim. Nie gryzą się i nie robią mi krzywdy. Dermedic ma bardzo ciekawą konsystencję kremowego żelu. Ładnie się wchłania ale zostawia na twarzy mokre wykończenie. Co nie jest uciążliwe, bo krem ładnie współgra z większością podkładów i pudrów które używam. Nie roluje się i bardo dobrze nawilża.
Oba te kremy śmiało mogę polecić, sama również nie zamierzam się z nimi rozstawać. Przynajmniej do czasu gdy widzę efekty ich działania.